Autor |
Wiadomość |
|
Vicraen
Pisarz
Dołączył: 28 Paź 2006
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/10 Skąd: z dołu
|
Wysłany: Pon 1:40, 04 Gru 2006 Temat postu: Vaumevir |
|
|
Zdeycdowałem, że dobrze byłoby napisać coś w stylu pożegnania. Ostatnie chwile życia postaci:
Zmrok zapadł już kilka godzin temu. Noc była ciemna, księżyc w nowiu nie zapewniał żadnego światła, a ciemne chmury nie pozwalały przedostać się z nieboskłonu światłu gwiazd. Było bezwietrznie i wilgotno, gęsta jak mleko mgła snuła się przy ziemi, do wysokości kolan zakrywająca wszystko.
Smukła postać, ubrana w ciemny skórzany pancerz, bezszelestnie przemknęła obok więdnącego drzewa i skierowała swe kroki w kierunku wejścia do jaskini. Siedząca na gałęzi sowa ledwie dostrzegła, że ktoś przeszedł obok niej.
Był to Mroczny Elf o gładkiej twarzy, jakby zastygłej w wyrazie krańcowego znużenia i obojętności. Jego oczy były przesłonięte maską, a grzywka opadająca na jedno z nich skutecznie uniemożliwiała dokładniejszą identyfikację.
Przybysz skierował swoje kroki na przeciwległy koniec pieczary. Tam upewnił się, że sztylet gładko wychodzi z cholewy buta i usiadł pod ścianą.
Zanurzył się w półśnie, tak, aby odpoczywając, cały czas rejestrować co dzieje się w około.
W tym półśnie cały czas myślał. Ostatnio zaczęły nachodzić go dziwne refleksje, próby wykonania swoistego rachunku żywota. Nie miał pojęcia skąd to się bierze. Zawsze, aż do teraz, mocno zakorzeniony w nim cynizm nie pozwalał na coś takiego. Całe życie miał w głębokim poważaniu zdanie innych, ich uczucia i szeroko pojętą moralność. Jedynym imperatywem kierującym jego działaniami była wola bogini. I teraz, zupełnie nagle, począł zastanawiać się, gdzie go to przywiodło.
Zwątpił?
Nigdy.
A jednak się zastanawiał. Co noc, zanurzony w onirycznej rzeczywistości swojego transu, dokonywał retrospekcji.
Widział już większość rzeczy wartych zobaczenia.
Dokonał większości rzeczy, o jakich marzył.
Cały czas gnany wolą bogini i nie gasnącą nienawiścią. Nie potrafił nawet sprecyzować, czego tak nienawidził. Po prostu to robił.
Dodawało to sił.
Zmuszało do działania.
Dawało wygodny klucz do oceny.
Pozwalało usprawiedliwić wszystko.
Teraz jednak odkrył, że nie dostrzega już dłużej sensu w swoim istnieniu.
Co mógłby jeszcze zobaczyć?
Czego jeszcze dokonać?
Mógłby jedynie powtarzać po wielokroć to, co już było. Cały czas na nowo, inaczej, ale jednak tak samo. Sama myśl o tym, że za kilka godzin będzie świtać i znów będzie musiał powrócić do swych obowiązków, budziła w nim odrazę.
„Czyżbyś zastanawiał się nad sensem swej egzystencji, Kroczący?”
Był to głos Vexortash’a, demona, który go opętał w wyniku uczestniczenia w nieudanym przywołaniu. Niedługo potem żałował, że opętał akurat go, gdyż w wyniku pomocy udzielonej przez pewną kapłankę, demon został zmieniony w sługę, swoisty drugi głos rozsądku.
„Doskonale wiesz, nad czym się zastanawiam, sługo. Kiedy przestaniesz pytać o rzeczy oczywiste?”
„Najmocniej przepraszam. Nie widziałem lepszego sposobu na rozpoczęcie konwersacji.”
„Skoro zacząłeś, to znaczy, że masz propozycję. Mów.”
Tym razem nie było żadnego głosu. Mroczny po prostu nagle poczuł impuls, który nakazał mu spojrzenie na buty. Z cholewy wystawał nóż.
„Czyżbyś sugerował odebranie sobie życia?”
„Z całym szacunkiem, Kroczący, ale teraz to ty stwierdzasz rzeczy oczywiste.”
„Jasne, to byłoby proste. Ale masz w tym interes, czyż nie? Wraz z moim odejściem, skoczyłaby się twoja niewola. Czyż nie?”
„Jak zwykle twa przenikliwość zaskakuje, Kroczący. W istocie po twej śmierci zostanę uwolniony.”
Mroczny nie kłopotał się odpowiadaniem demonowi. Zamiast tego oddał się rozmyślaniu o tym, o czym demon wspomniał.
Tak, byłoby to proste. Tak, jak wcześniej wielokrotnie wymazywał istnienia innych, tak teraz wymazałby siebie. Było w tym nawet coś pociągającego. Swoisty ostatni akord życia mordercy. Jakkolwiek krótko ten akord by brzmiał, jego brzmienie chyba było warte jego ceny.
Tylko co z jego boginią? Całe życie powtarzał wyświechtany frazes „Shilen dała mi życie, Shilen zadecyduje o jego odebraniu”. Czy gdyby odebrał sobie życie, nie zadziałałby przeciw woli bogini? Gdyby chciała widzieć go martwym, bez wątpienia już byłby zimnymi zwłokami.
„Dlaczego więc nie wysłuchasz jej woli? Zawsze zagłębiałeś się w siebie, aby ją poznać.”
Zabójca pomyślał, że czasem byłoby lepiej, gdyby demon nie znał tak dobrze jego myśli. Ale rzeczywiście, mógł dotknąć umysłem miejsca, w którym zawsze słyszał podszepty bogini. Może była w stanie wyznaczyć mu nowe, dodające sensu jego życiu cele?
Zapadł więc głębiej w siebie. Odszukał w swojej duszy miejsce, w którym zawsze słyszał szepty bogini. Cały czas myślał o tym, co zaproponował mu demon.
Poczuł na umyśle dotknięcie czyjejś woli. Było to inne uczucie, niż obecność Vexortash’a. Było delikatniejsze, a zarazem dalece bardziej stanowcze i władcze. Nie czuł jednak sprzeciwu. Czuł za to coś innego. Coś, czego jeszcze nigdy ta wola mu nie dała. Wybór. Nie czuł nakazu podążenia którąś ze ścieżek. Miał wybór.
Ucieszyło go to. To oznaczało, że jego uznanie w oczach bogini sięgało tak dalece, że mógł sam zadecydować o przerwaniu swojej egzystencji.
Skoro miał wybór, to nadal miał problem. Nadal nie uzyskał odpowiedzi na pytanie, którą ścieżką podążyć.
„Użyj tego ostrza” podpowiadał demon „Skoro egzystencja sprawia ci ból, po co ją przedłużać?”
W istocie. Po co?
Wyjął z cholewy buta sztylet. Obracając go w dłoniach, cały czas się zastanawiał.
W końcu podjął decyzję. Odbierze sobie życie.
Pozostało tylko pytanie, czy komukolwiek o tym powiedzieć.
W zasadzie to nie odczuwał takiej potrzeby. Nie było nikogo, kto by po nim zapłakał. Nawet nie chciałby, żeby ktoś taki istniał. Wyświadczy innym przysługę. Ucieszą się, że wreszcie odszedł wiecznie krytyczny głos, który zawsze miał do powiedzenia coś niewygodnego i niemiłego.
Były jednak dwie osoby, które zasługiwały na to, aby wiedzieć.
Nirn. On powinien wiedzieć. Czy jednak trzeba było mu to mówić? Był diabelsko pojętny i przenikliwy. Na pewno sam dojdzie do wniosku, że jego towarzysz nie żyje, kiedy nie pojawi się po pewnym czasie.
Naratha. Ona też zasługiwała na tę wiedzę. Ale znowu informowanie jej o tym nie było konieczne. Ona też słyszała głos bogini. Będzie wiedzieć, kiedy jej przyjaciel umrze.
Nie zostało więc już nic, co należałoby uporządkować.
„Zrób to!”
Mroczny ponownie spojrzał na sztylet, zamknął oczy i wbił go w trzewia. Jego umysł rozpalił niewyobrażalny ból. Czuł się, jakby eksplodowały w nim tuziny ognistych kul. Ignorując wszechogarniającą mękę przekręcił ostrze, jeszcze poszerzając ranę. Krew zaczęła wylewać się i płynąć po podłodze jaskini. Skulony w pozycji embrionalnej padł na ziemię za mocno zaciśniętymi oczami. Krew wyciekała jeszcze przez chwilę, ale w końcu przestała. Ustał też ruch i oddech Mrocznego.
Było po wszystkim.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
Murdock
Przybysz
Dołączył: 20 Paź 2006
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Sokolow Podlaski
|
Wysłany: Pon 17:51, 04 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Vau!!! Czemu?!?!?
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Thrlonic
Swojak
Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 81
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10 Skąd: Sokołów Podlaski
|
Wysłany: Wto 12:16, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nie znam szczegółów aczkolwiek - Żegnaj Vaumevirze
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ryden
Pisarz
Dołączył: 02 Wrz 2006
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 15:54, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Wielka szkoda... Osobiście bardzo żałuje... Będę bardzo miło wspominał znajomość z tobą ...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gador
Pisarz
Dołączył: 09 Paź 2006
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
|
Wysłany: Wto 20:03, 05 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Vau, i z kim teraz Hele będzie koxał na IRCu?!
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|